OleOpole.pl - Opolskie "między Śląskami"
  • <i>Fot. www.kudyba.pl</i>
    Fot. www.kudyba.pl

Opolskie "między Śląskami"

Opolskie. Twór to był od początku trochę dziwaczny, bo za mały na województwo, za duży na powiat, ale uparty i groźny, bardzo wyrazisty i fenomenalnie wtedy zjednoczony w boju o pozostawienie go na mapie Polski. A wielu miało w tym swój mniejszy czy większy interes. Dziś pora na publiczną licytację sukcesów i porażek, pora na starcie kombatantów i beneficjentów. Choć... obserwując stagnację polityczną województwa opolskiego, miałkość opozycji, zatracenie wśród niedobitków tzw. elit opolskich odwagi albo też chęci do rzetelnych debat - może do żadnego starcia nie dojść. Poleje się szampan, ludzie chwycą się za ręce, ale nie ze wszystkimi, oj nie. Powspominają, z cicha ponarzekają i rozejdą się do domostw.

Opolszczyzna i jej sąsiad: Śląsk Oczywiście, województwo opolskie bynajmniej nie powstało w roku 1998, istniało już od roku 1950. Jednak wraz z reformą administracyjną kraju, likwidującą 49 małych, a tworzącą w założeniu 12 dużych, silnych jednostek, mogących samodzielnie działać i konkurować w Unii, Opolskie miało zniknąć z mapy Polski. Jednak Opolanie zaprotestowali przeciw włączeniu pod skrzydła dynamicznego i bardziej skutecznego Wrocławia, a wręcz z pogardą odrzucili mariaż z Górnym Śląskiem: dymiącym, brzydkim, zacofanym w opiniach Opolan. Opolskie "pod Katowicami"? Przenigdy!

Przypomnijmy, że ową bronią, która pozwoliła wygrać bój o region, co nie udało się Słupskowi, Koszalinowi, Częstochowie - była swoista, tradycyjna "opolskość", z jej charakterystyczną, zgodną symbiozą silnej, skoncentrowanej mniejszości niemieckiej, polskich repatriantów i śląskich autochtonów. Najgroźniejszym orężem w boju była mniejszość niemiecka. Każdy przyznawał, że to właśnie opolscy Niemcy, ręka w rękę z Polakami pod Sejmem, podczas blokad dróg, w mediach, z naciskiem na Kościół, niemiecką i polską dyplomację przyczynili się do zwycięstwa - może nie jednoznacznie najbardziej, ale nikt się wtedy nie bawił w licytowanie zasług. Ojcowie sukcesu pojawili się później, w samorządach i układankach na partyjnych listach.

Na transparentach i w sercach ukuł się w roku 1998 wyrazisty twór pod nazwą "Opolszczyzna". Jednocześnie powstała jakaś niepisana, ale wyraźna zmowa nieużywania ani urzędowo, ani potocznie określenia "Śląsk Opolski". Tak, aby jeszcze bardziej uwypuklić niezależność Opolskiego od brzmiącego wrogo, pachnącego węglem, kojarzącego się brzydko Śląska. I odtąd w mediach czytamy nieustannie takie oto relacje: "Na Śląsku pada deszcz" (czytaj: w województwie śląskim). Albo: "Dolny Śląsk i Śląsk promują się wspólnie z Opolszczyzną jako makroregion na targach turystycznych". Po 10-letnim urzędniczym i medialnym praniu mózgów, że Opolskie to coś pomiędzy Dolnym Śląskiem a Śląskiem, wiedza o tym, że Opole w rzeczywistości leży na Śląsku, że było niegdyś stolicą Górnego Śląska, naprawdę nie jest już powszechnie znana. I ten fatalny podział historycznej, kulturalnej jakości, jaką zawsze stanowił Śląsk w Europie na karykaturalne, niezrozumiałe dla wykształconych Europejczyków tworki: "Dolny Śląsk", "Śląsk", "Opolszczyzna", osobiście uważam za porażkę, jaką zgotowała mojemu regionowi reforma administracyjna Polski - i to na naszą prośbę. 10 lat utrwalania złych nazw zrobiło swoje. Prawdziwy, przebogaty, dumny Śląsk/Schlesien/Silesia już nie istnieje, został skutecznie podzielony...

Łańcuch bez nadziei Co pozostało dziś z tej opolskiej wyrazistości i zgody? Czy kombatanci i beneficjenci podadzą sobie po 10 latach ręce w czymś podobnym do ówczesnego "Łańcucha Nadziei", który dziesiątkami kilometrów, uformowany przez 100 tysięcy osób, ciągnął się wzdłuż trasy E-40?






Slask